Mąkę pszenną przesiać, dodać mąkę krupczatkę, masło, cukier, jajka i szybko zagnieść na jednolitą masę (można również użyć miksera z hakami do ciasta kruchego). Z ciasta uformować kulę, spłaszczyć ją, owinąć folią spożywczą i schłodzić w lodówce przez 30 - 60 minut.
Po tym czasie mniejszą połowę schłodzonego ciasta (około 1/3) oddzielić i ponownie schować do lodówki. Formę prostokątną o wymiarach 20 x 30 cm posmarować masłem i oprószyć mąką lub wyłożyć papierem do pieczenia**. Pozostałą część ciasta (2/3) rozwałkować, lekko podsypując mąką i wykleić nią spód formy.
Ciasto nakłuć widelcem. Podpiec na złoty kolor w temperaturze 180°C przez około 15 - 25 minut. Wyjąć i wystudzić.
W tym czasie przygotować nadzienie.
Jabłka umyć, obrać, przekroić na ćwiartki, wyciąć gniazda nasienne i pokroić w niewielkie kawałki - plasterki, około 2 - 3 centymetrowe. Dodać maliny, mąkę i cukier - wymieszać i odstawić.
Na podpieczonym cieście równą warstwą wyłożyć nadzienie.
Schłodzoną odłożoną część ciasta rozwałkować, lekko podsypując mąką. Kolejno radełkiem wycinać paski o grubości ok. 1 - 1,5 cm i układać je na obrzeżach szarlotki oraz w poprzek, tworząc kratkę. Paski z ciasta kruchego posmarować rozbełtanym żółtkiem***.
Piec w temperaturze 180°C przez około 40 - 50 minut. Jeśli zbyt szybko zacznie się brązowić, można przykryć folią aluminiową. Wyjąć i wystudzić lub zajadać jeszcze ciepłą.
Smacznego!
* Teraz dałam 2 szklanki, ale następnym razem dam chyba 3.
** Forma, którą wykorzystałam pozwala na krojenie ciasta bezpośrednio w blaszce, bez ryzyka jej porysowania, dlatego świetnie sprawdza się do szarlotki :) Tutaj możecie zobaczyć, co to za blaszka: Forma do pieczenia ciasta 20 x 30.
*** Ja tym razem pominęłam.